poniedziałek, 8 grudnia 2014

Od początku

Miałam może 11 lat, kiedy często spotykałam niedużego blondynka z kręconymi włosami. Mieszkaliśmy niedaleko,więc wpadaliśmy na siebie co jakiś czas. Mówiłam  koleżanką, że jak dorosnę to będzie mój chłopak. Z każdym rokiem coraz bardziej zwracaliśmy na siebie uwagę.
Byłam w ósmej klasie i wracałam ze szkolnej zabawy Andrzejkowej, kiedy spotkaliśmy się na ulicy.To był już etap szybszego bicia serca i wymiana spojrzeń. Przeszliśmy obok siebie i czułam rozczarowanie, że tak mało zainteresowania wykazał. Już się miałam obejrzeć, kiedy podbiegł do mnie zdyszany i zapytał "a co ty  tak po ciemku chodzisz sama" było po 19. Byłam bardzo zawstydzona i plotłam jakieś bzdury.
Pamiętam( jakby to było wczoraj) wyraz jego twarzy - zmieszany, niepewny.  Zmarznięci z czerwonymi nosami, staliśmy pod moim domem i nie wiem jak długo by to trwało, gdyby nie moja mama, która zaniepokojona moją nieobecnością wyszła mi naprzeciw. Na odchodne rzucił szybko  "to jutro tutaj o 17"
Oberwało mi się od mamy, że nie wróciłam na czas, ale moje motyle w brzuchu były ważniejsze.
O niczym innym nie mogłam myśleć tylko o spotkaniu z nim. Od następnego dnia spotykaliśmy się już codziennie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz